piątek, 30 sierpnia 2013

It's enough to lose my head disappear and not be seen again

hmmm no tak, to co lepsze zawsze się kończy... pocieszenie tylko, że co roku wraca.
Ale tak. to ostatni weekend wakacji, wolności i czystego lenistwa... wróć. zero lenistwa, czas zapieprzać już teraz. Widać pewnie że nie pałam radością... Czym się tutaj cieszyć, zerknęłam na plan lekcji i to mi chyba starczy żeby wziąć się powiesić. od razu przypomniałam sobie jak się czułam cały rok.. no i wiem, że nic się nie zmieni. Co więcej, będzie tylko gorzej.

Mam troche dość, tego w co zamienia sie społeczeństwo.

właściwie dużo różnych dziwnych myśli ostatnio przemyka przez moją głowe. za dużo. aż dochodzę do wniosku że nie mam pojęcia kim jestem i po co jestem. bezsens wszystkiego ogarnia mnie tak bardzo że nie daje mi spokoju męczy mnie i w zasadzie mam ochotę porzucić to.

staram się myśleć racjonalnie i rozpracować każde moje umysłowe zboczenie, znaleźć jakieś logiczne wyjaśnienie dlaczego nie myśle inaczej.

Często dochodze do tego że jestem po prostu cholernie samotna, a z tego odbija mi w towarzystwie samej mnie... ale rozpracowując te teorie.. tak na prawde nie potrzebujemy innych ludzi bo tylko my sami powinniśmy rozumieć się najlepiej..

problem w tym kiedy druga Ty nie chce sie z Tobą przyjaźnić bo jesteś ofiarą losu. no i mamy konflikt osobowości.
no i w sumie tak to wygląda w kółko, raz jedno zaraz drugie bez końca w kółko

Z jednej strony chce w przyszłości być sama z pieskiem i kotkiem gdzieś w Anglii. bez żadnego męża ani dzieciaków. (nie znosze ich) 
ale ostatnio naprawde coraz częściej boję się samotności. Cy to dlatego że obawiam sie samej siebie? no może tak, ale moze to taki naturalny ludzki odruch... pomagałam ostatnio przygotować rocznice ślubu mojej ciotki i wujka, popatrzyłam na nich  i na kuzynki którym pomagałam w organizacji.. pomyślałam sobie, za 20 lat one też będą obchodzić swoje rocznice, romantyczne chwile itd. a ja w tym czasie będę siedzieć w knajpie, zamówie talerz sera i piwo, a potem wyleje nad nim strumień gorzkich łez. na prawde sie tego boje
chociaż niby tego chce.. 
to bardziej skomplikowane niż myślałam.
mnie i drugą mnie rozrywa od środka brak odpowiedzi na wszystko co tak nas nurtuje.
ostatnio wszyscy o mnie zapomnieli, przyjaciółka niby najwspanialsza a chyba na jednej ręce policze nasze spotkania... szkoda, serio szkoda. 

A co jest najgorsze? Ciągle narzekamy na samotność, a któraś z nas nie ma najmniejszej ochoty widywac kogokolwiek, rozmawiać z kimkolwiek, bo to dla niej bez sensu.. 
niektórzy mówią że jesteśmy pesymistkami... ja to traktuje raczej jak realizm, którego społecześntwo nie umie albo boi sie dostrzec.. nie wierze że ludzkość ma marnować istnienie żeby spotykać sie na piwo ze znajomymi

Może tak zrzędzę bo sama nie mam z kim, może nie istniałaby druga ja gdybym miała kogoś kto by ją zastąpił i może miałabym zupełnie inne poglądy, gdyby ktokolwiek ze mną był...
Szkoda że nawet gdy ktoś próbuje, moja przeszłość nakazuje mi go odrzucać a potem cierpieć na samotność.

spróbuj się doszukać logiki.. bo ja coś nie moge.

taaak, znowu to zrobiłam, po na prawde wielu miesiącach.
ale to nie jest istotne, malutkie blizny zejdą. nie zwracam na siebie uwagi po prostu zastanawiam sie dlaczego po tak długim czasie. gdybym chciała zwrócić na siebie uwage to nie pisałabym tego tutaj, bo tego nikt nie czyta, póki nie wyśle mu linka osobiście.

Jak na razie udało się chyba zauważyć jaka jestem, nie mówie tego z dumą raczej z przerażeniem. no i smutkiem bo wiemy że nikt nas takich nie zechce a nawet jeśli to długo nie wytrzyma z naszą depresyjnością

a co z kolorami ? przecież nie istnieją.. to sie dzieje w naszych głowach. to chora wyobraźnia, jak mam żyć w czymś co nawet nie istnieje.. tym trudniej mi z tą wiedzą że jestem artystą. - bez hejtów pls wiem że nie jestem ale jakos to musiałam ubrać w słowo -
tak czy siak próbując się wpasować w społeczeństwo wyszło ze mnie coś jeszcze dziwniejszego. bo nie moge do końca zaakceptować tego co dla wszystkich jest normalne, ale chce żyć jak uważam za słuszne. jednak coś mnie przeciąga na  ich strone, sprawiając że nie umiem tego zrobic

im dłużej rozmawiam tylko ze sobą, tym gorzej ze mną się dzieje.  
ale kogo ja zgrywam, przecież jestem tylko dzieciakiem nic jeszcze nie wiem jestem po prostu głupią nastolatką która pieprzy od rzeczy. ehe.

Patrząc na setki ludzi którym się powodzi, mają swoich kochanie i są otoczeni miłością.. zastanawiam się co ze mną bylo od początku nie tak. bo teraz rozumiem dlaczego ja nikogo nie mam. zdziwaczałam. ale zanim zdziwaczałam, też mnie nikt nie chciał. kolejne pytanie bez odpowiedzi no i jak ja mam żyć.
dość bo na prawde coraz bardziej pierdole, dość dość dość


~
We could live underwater
With your love we could breathe
We could breathe underwater

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz